Komentarze. Pierwszym, naturalnym i podstawowym środowiskiem wychowawczym jest rodzina. Rodzina jest podstawową grupą, komórką która odgrywa główną i doniosłą rolę w życiu człowieka. Powszechnie przez jej pojęcie rozumie się parę małżeństwa i jej dzieci, która zamieszkuje pod wspólnym dachem i prowadzi wspólne święta, rodzina i my fasolki podkład muzyczny - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk. Podkład jest w stanie dobrze przylegać do podstawy, tworząc porowatą warstwę, na której materiał malarski łatwo się układa. Grunt do metalu, którego cena wynosi około 270 rubli, jest najczęściej stosowany do stali, w rzadszych przypadkach jako podstawę stosuje się cynk lub aluminium. Powodów, dla których nie warto zakładać rodziny jest pewnie milion. Rodzina rozprasza Twój egoizm, który miło się kultywuje; rodzina bombarduje Twoją chciwość, wymuszając hojność; czy wreszcie – rodzina często masakruje Twój wychuchany kalendarz, stawiając wszystko ma głowie. To wszystko jest oczywiste. Jest jednak powód, o którym mało kto myśli, a ja Wam teraz go . On jest poprostu zwykłym pijusem, co trochę więcej wie o piwach. Jak zrobił ten kanał livestylowy i zobaczyłem jakie kocopoly i pierdoły tam ten gość sądzi to ostał unsuba na browar kopyta i na tym drugim XD @TrionicSe7en: NIe wiem co odwalił wcześniej, nie wiem ile ma samochodów ani o której chodzi spać, ale z tym co powiedział to się generalnie zgadzam. Lepiej byłoby oprzeć komunikację w mieście na komunikacji miejskiej czy rowerach ale się zwyczajnie w Polsce nie da. @enten: Owszem, miasta przyjazne ludziom be samochodow wyszly by wszystkim na dobre, ale dzis zamieszkanie na obrzeżach miasta z dziecmi i bez auta to mordega. Jasne, jak ktos jest bezrobotny albo pracuje w home office i raz na miesiac musi pojechac na silownie to dojedzie, ale zycie codziennie z praca, zalatwianiem spraw, lekarzy itp dostosowujac wszystko do tras i odjazdow komunikacji miejskiej marnuje kupe czasu. A jesli tak jest to nie widze niczego zlego w podejsciu "mam 2 auta ale uwazam ze powinnismy dazyc do tego zebym nie potrzebowal". Tak samo jak nie widze niczego sprzecznego w mowieniu "pobieram 500+ bo demokratycznie tak zdecydowalismy i moze to ja sie nie znam, ale osobiscie uwazam ze istnienie 500+ to blad". Tak dziala grupa, jak rozbijecie sie na wyspie i kazdy stwierdzi ze wie lepiej niz reszta i nie bedzie ich sluchal to nie zrealizujecie zadnego planu i efekt bedzie jeszcze gorszy. Dlatego demokratycznie wybierajac jakies rozwiazanie reszta nie moze stwierdzic ze bedzie dzialala na zlosc inaczej. Co nie znaczy ze nie moga twierdzic ze to blad i pokazywac argumentow zeby grupa zmienila zdanie. Natomiast drugim problemem jest sluchanie takiego kopyry, to jak pytanie pudzianowskiego o wplyw zorzy polarnej na kopulacje pingwinow, no mozna ale to zaden autorytet i nie powinno nas obchodzic ich zdanie na takie tematy. Miałam zamiar wrzucić nie kosmetycznych ulubieńców ubiegłego roku, ale temat nie ucieknie – pojawi się jako kolejny wpis. Nie ma co ukrywać, że jestem fanką marki Fenty Beauty, więc nie mogłam sobie odmówić przetestowania ich nowości. Fenty zdecydowało się na rozszerzenie gamy swoich podkładów o kolejne 10 odcieni i od wczoraj możemy wybierać podkład nie z czterdziestu (jak dotychczas), a z aż pięćdziesięciu kolorów! Poza tym pojawił się płynny korektor – również dostępny w pięćdziesięciu kolorach, oraz puder sypki w ośmiu odcieniach. Jeżeli chodzi o korektor bardzo fajnym podejściem marki jest to, że numery poszczególnych kolorów korektora pokrywają się z numerami kolorów podkładu. Korektor nie jest dokładnie w tym samym odcieniu co podkład, a jest od niego odpowiednio jaśniejszy i ma dopełniać kolor podkładu. Moim zdaniem to genialne posunięcie, bo dobór odpowiedniego koloru korektora do podkładu wcale nie jest taki prosty, co widać na ulicach naszych miast, ponieważ nietrudno w tłumie wypatrzyć dziewczyny z odwróconą pandą pod oczami. Zazwyczaj wybieramy za jasny odcień dodatkowo rozjaśniając go bielącym pudrem (tak przynajmniej wynika z moich obserwacji). Fenty wyciąga do nas pomocną dłoń, wystarczy dobrać kolor podkładu, a korektor „wybierze się” niejako sam. Koniec tego wprowadzenia – przejdźmy do konkretów. Pro Filt’r Instant Retouch Concealer Jak już wcześniej wspomniałam korektor występuje w pięćdziesięciu odcieniach i od wczoraj bez problemu znajdziecie je na stronie Sephory lub stacjonarnie w drogeriach. Kosztuje on 109zł, a jego pojemność to 8ml. Konsystencją nie przypomina on żadnego korektora, z którego dotychczas korzystałam. Jest on gęsty, nieco lepki, dobrze napigmentowany, nie zastyga na skórze, ale też nie migruje po twarzy. Rozprowadza się super łatwo i genialnie wtapia się w skórę. Myślę, że będzie on genialnym produktem do używania nawet bez podkładu. Nałożony pod oczy nie obciąża tego obszaru. Mój kolor podkładu to 140, więc wybrałam również taki kolor korektora i muszę przyznać, że dobrane są świetnie. Możecie zobaczyć to na zdjęciu niżej – po lewej stronie jest podkład, który jest ciemniejszy i bardziej żółto-oliwkowy, a po prawej korektor – tylko odrobinę jaśniejszy, ale posiadający w sobie łososiowe tony. Ich połączenie na twarzy wygląda genialnie! Pro Filt’r Instant Retouch Setting Powder Na początku powiem, że nigdy nie używałam pudru z wyższej półki cenowej – aż do dziś, moim ulubieńcem był sypki puder z Golden Rose… Ale dziś poznałam Fenty. Puder dostępny jest w ośmiu odcieniach. Sprostuję to, co mówią wszystkie blogerki nazywając go transparentnym – otóż nie. Puder ma kolor, ale nie daje on krycia. Użyte w materiałach reklamowych sformułowanie „truly translucent” jest błędnie przez dziewczyny tłumaczone jako transparentny. Chodzi jednak o to, że słowo „transparent” to nie to samo co „translucent” – transparent oznacza produkt przezroczysty, natomiast translucent to produkt, który jest półprześwitujący. Posiłkując się słownikiem Cambridge: „If something is translucent, light can pass through it and you can almost see through it.” Reasumując – nie jest to puder transparentny, więc podczas zakupu weźcie to pod uwagę. Jak już wcześniej wspomniałam, puder jest dostępny w ośmiu kolorach: lavender, butter, banana, cashew, honey, hazelnut, nutmeg oraz coffee. Dla jasnych karnacji sprawdzą się pierwsze dwa moim zdaniem – lavender zdecydowanie da efekt rozjaśnienia gdyż jest on niemal biały z lekkim fioletowym podtonem, natomiast butter jest jaśniutki i delikatnie żółty. Ja zdecydowałam się na odcień butter, bo nie chciałam jeszcze bardziej rozjaśniać swojej cery bieląc podkład i korektor bardzo jasnym pudrem. Opakowanie pudru jest ogromne, bo za 139zł dostajemy 28 gramów produktu! Sam słoiczek, w którym puder jest zamknięty to małe arcydzieło – nie mogę się na niego napatrzeć. W opakowaniu osobno zapakowana jest dodatkowa zatyczka do pudru, która zapobiega jego wysypywaniu się podczas podróży. Puder ma delikatny zapach, ale nie jest on drażniący – wręcz przeciwnie, jest bardzo przyjemny, a czuć go jedynie przez chwilę podczas aplikacji. Pod oczy nałożyłam go tradycyjnie gąbeczką, a na resztę twarzy pędzlem i wygląda on genialnie. Daje efekt matu, ale nie kredowo-płaskiego, tylko lekko satynowego. Jest bardzo drobno zmielony, więc pięknie wygładza skórę, która wygląda jak po photoshopie. Muszę przyznać, że nigdy nie miałam tak ładnie wyglądającego pudru na twarzy. Warto? Na razie oba produkty miałam na twarzy raz i efekt bardzo mi się podoba – zarówno od razu po nałożeniu, jak i po kilku godzinach z makeupem. Twarz wygląda dobrze zarówno w świetle naturalnym, jak i w sztucznym oświetleniu, a póki co – trzyma się wszystko nienagannie. Jakbym miała z któregoś z tych dwóch produktów zrezygnować, to pewnie podarowałabym sobie korektor, bo mogę go zastąpić choćby moim ulubionym Born This Way z Too Faced, ale pochodzę kolejne kilka dni z Fenty i w razie czego dam znać, który z nich lubię bardziej. Natomiast puder dla mnie to prawdziwa petarda. Wydaje mi się, że będzie dość wydajny, bo nie nałożyłam go dziś zbyt wiele, a naprawdę wygląda na twarzy genialnie. Nie robi ciastka, nie przyciemnia podkładu i korektora, na razie – dobrze trzyma mat. Go też będę dalej testować i jak podpadnie któregoś dnia, to również dam znać. Myślę, że jak nie chcecie kupować wszystkiego, to sprawdźcie puder, bo on naprawdę zrobił na mnie ogromne wrażenie – od opakowania po użycie. Na ostatnim zdjęciu możecie zobaczyć jak podkład, korektor i puder wyglądają razem na mojej skórze. Użyłam do makijażu: podkład Fenty 140, korektor Fenty 140, puder Fenty w odcieniu butter, na powiekach Fenty Metallic Eye + Lip Crayon Set w kolorze Frost Bunny, eyeliner Eveline Precise Brush Liner, tusz Nars Climax, konturowanie Fenty Match Stix w kolorze Almond + paletka do konturowania Smashbox, rozświetlacz Fenty Lightning Dust, pomadka Fenty w kolorze THICC. Fenty wypuściło również nowe pędzle i gąbki, jednak musiałabym napaść na bank, aby kupić wszystko. Olusiu, ja podkładu w zasadzie używam na codzień (chyba, że nie wychodzę z domu albo latem jak się opalę z lekka). Jest to lekki podkład, który wygląda naturalnie (od lat używam Revlon Colorstay). Na to nakładam trochę pudru w kamieniu, transaparentnego, tak żeby utrwalić makijaż, no i tusz do rzęs i na codzień to w zasadzie wszystko, może trochę różu na policzki, ale też odrobinę, żeby wyglądało naturalnie. Cienie do oczu używam bardzo rzadko, na większe uroczystości. Błyszczyk do ust kupiłam sobie pierwszy raz w zeszłym roku, szminki jeśli używam to wyłącznie ochronne bezbarwne… Co bazy pod makijaż, to mam silikonową Soraya, polecana to na forum. Nie jest ona ciężka i i na codzień też się nadaje, choć uważam, że bardziej przydatna byłaby pod podkład o bardziej gęstej konsystencji, a mój jest dość płynny 🙂 Co do wyboru podkładu, to ja też zawsze miałam problem z doborem koloru. Żeby makijaż wyglądał naturalnie podkład nie może być za ciemny, najlepiej sprawdzić na przegubie dłoni, kolor powinien być zbliżony. dobierałam metodą prób i błędów, w końcu znalazłam swój kolor 🙂

bo to jest rodzina podkład